|
Tego jeszcze nie Laszlo Barleyowe gadanie tak bardziej.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bubu
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: hen, daleko
|
Wysłany: Wto 12:05, 08 Maj 2007 Temat postu: Artykuły sportowe i nie tylko. |
|
|
W internecie pojawia się szeroka gama artykułów sportowych, ktorymi warto podzielić się z innymi. Dlatego właśnie założyłem ten temat.
Zaczniemy od artykułu, ktory pojawił się w portalu Gazety Wyborczej, a dotyczy, zawodnika Śląska Wrocław - Jakuba Małeckiego.
Jakub Małecki - najbardziej pechowy piłkarz w Polsce
Gdyby ktoś cofnął czas, to niczego bym nie zmienił. W tej akcji znów włożyłbym nogę - opowiada pomocnik Śląska Wrocław Jakub Małecki, dla którego kilkuminutowy występ zakończył się skomplikowanym złamaniem nogi.
Na drugoligowym boisku Małecki pojawił się pierwszy raz w rundzie wiosennej 18 kwietnia, gdy wszedł na ostatnie sześć minut meczu Śląska z Unią Janikowo. Prawie natychmiast został bardzo silnie trafiony piłką w głowę. Zamroczony zszedł z murawy, ale po chwili wrócił, upadł i stracił przytomność. Interwencja lekarzy pomogła - Małecki wbiegł na końcowe sekundy już doliczonego czasu gry. I w ostatniej akcji meczu zapewnił Śląskowi wygraną 1:0, gdy w zamieszaniu podbramkowym końcem buta kopnął piłkę do siatki.
W tej samej chwili bramkarz Unii runął na jego nogę całym swoim ciężarem. Lewa noga pękła w dwóch miejscach - w kości strzałkowej i piszczelowej z przemieszczeniem.
Dwa i pół roku wcześniej na treningu Małecki złamał prawą nogę, od tamtej pory wystąpił tylko w krótkich epizodach w dwóch spotkaniach rundy jesiennej.
Noga poskręcana jak u Cisse
- Od razu po strzeleniu bramki Unii nie czułem nic - opowiada spokojnie Małecki. - W geście radości podniosłem palec do góry i chciałem wstać. Dopiero wtedy poczułem dramatyczny, okropny ból.
Stadion Śląska eksplodował z radości, a do leżącego Małeckiego biegli inni gracze z Wrocławia, chcąc pogratulować mu zwycięskiej bramki. Pierwszy z nich Krzysztof Ulatowski nagle stanął i nerwowo złapał się za głowę. Szybko odwrócił się w kierunku ławki rezerwowych i zaczął wzywać lekarza.
- Widziałem biegnących do mnie kolegów, ale zacząłem ich odganiać, żeby tylko nie dotknęli nogi. Każdy, kto podbiegł, łapał się za głowę i natychmiast ją odwracał. Widok był przerażający, bo połamana noga "poskręcała się" i ułożyła w nienaturalny sposób. Przypominało to sytuację z nogą Francuza Djibrila Cissé, choć w moim przypadku nie doszło do otwartego złamania - opisuje Małecki. Gdy wnoszono go do karetki, bardziej niż o własnym dramacie myślał o swoich najbliższych: - Wiem, że mama popłakała się już wtedy, gdy dostałem piłką w głowę i straciłem przytomność. Domyślam się tylko, co przeżywała później.
Już następnego dnia Małecki przeszedł we Wrocławiu operację. W kość piszczelową włożono mu specjalny gwóźdź, który umocowany jest na czterech śrubach. Ma on stabilizować kość i umożliwić jej zrastanie. - Miałem chwile zwątpienia, ale szybko mijały. Obok mnie leżały naprawdę bardzo ciężko chore osoby. I wtedy myślałem sobie: "Co ty tu robisz?" - opowiada Małecki
- Ten chłopak emocjonalnie jest niesamowicie związany z klubem. Po złamaniu nogi bardziej cieszył się, że zapewnił Śląskowi wygraną, niż martwił kontuzją. To nie jest najemny gracz, który myśli tylko, jak podpisać nowy kontrakt. Kuba jest piłkarzem z charakterem - podkreśla lekarz Śląska Wojciech Sznajder, który wierzy, że zawodnik podniesie się po kolejnym dramacie.
Walka z ciągłym bólem
Złamanie w dwóch miejscach lewej nogi to kolejna część dramatu Małeckiego. W listopadzie 2004 r. podczas treningu złamał prawą nogę. Był już koniec zajęć. Trener Ryszard Tarasiewicz zarządził krótką gierkę. - Trwała pięć, góra dziesięć minut. Nawet ochraniaczy nie zakładałem - wspomina zawodnik Śląska. Napastnik Tomasz Kosztowniak ustawił sobie piłkę i chciał strzelać na bramkę. Małecki wyprzedził go i wybił futbolówkę, a noga Kosztowniaka nieszczęśliwie trafiła w piszczel Małeckiego, która pękła z odpryskiem.
Ponad trzy miesiące nosił gips, przez cztery nie mógł stawać na nogę. Ciągle bolało. Po zroście zmieniła się oś kości - w efekcie zaczęła ona uciskać nerwy i mięśnie. Czuł ból w mięśniach, w stopie. Zaczynał treningi i je przerywał. Przegrywał z bólem.
Małecki: - Nie chcę oceniać lekarzy, ale coś było nie tak. Miałem szybko wrócić do gry, ale wszystko się przeciągało. Latem pojechałem z zespołem na zgrupowanie, jednak po trzech dniach wróciłem do domu. Nie dawałem rady i musiałem odpuścić.
Niektóre osoby związane z klubem twierdziły, że Małecki miał blokadę psychiczną i bał się, że kontuzja się odnowi. Piłkarz stanowczo zaprzecza: - Chciałem dawać z siebie wszystko, nie cofałem nogi, ale ciągle mnie bolało.
Po kolejnych tygodniach przerwy zaczynał powrót do piłki od występów w rezerwach Śląska. Druga drużyna rywalizowała wtedy w klasie okręgowej. Większość boisk była w fatalnym stanie, a to nie pomagało w normalnym odbudowywaniu formy fizycznej i psychicznej.
Dlaczego ja?
Małecki ma 23 lata. Jeszcze przed pierwszą kontuzją - gdy grał w III-ligowym wówczas Śląsku - uważano go za duży talent. Tarasiewicz podkreśla, że jest obunożny, inteligentny, z wizją gry, groźny w ofensywie, solidny w odbiorze. Został zauważony i powołany do młodzieżowej reprezentacji Polski. Jako młody trzecioligowiec wystąpił w końcówce meczu z Węgrami w Budapeszcie. W kadrze zagrał obok braci Pawła i Piotra Brożków, Dariusz Dudki, Marcina Burkhardta czy Pawła Strąka.
- To smutne - wzdycha Małecki. - Jeszcze niedawno miałem 19 lat i trafiłem do kadry. Teraz mam 23 i dalej leżę o kulach. Czas ucieka, a ja wciąż nie mogę wystartować do kariery. Nie wiem, dlaczego akurat na mnie trafiło. Na to nie ma odpowiedzi.
Gdy pytam go, czy myśli, że to pech, jakieś fatum, odpowiada spokojnie: - Nie chcę się w to wgłębiać, bo wpadam wtedy w gniew. Wówczas jestem nieprzyjemny i nieżyczliwy dla bliskich, a nie chcę ich ranić.
Małecki do nikogo nie ma pretensji. Gdy na telewizyjnej powtórce oglądał sytuację, widział, że bramkarz Unii upadł na nogę przypadkowo. Równocześnie podkreśla, że nie chce korzystać z pomocy psychologa. Już kiedyś o to poprosił, ale spotkanie nie pomogło. W ciężkich chwilach najlepszym psychologiem są bliskie mu osoby, które są z nim na dobre i złe. - Przede wszystkim narzeczona Karolina, która wkrótce zostanie moja żoną - mówi Małecki.
Piłkarza czekają teraz kolejne miesiące chodzenia o kulach z usztywnioną częścią nogi. Na razie prawie nie rusza się z miejsca. Ma ogromne problemy z najprostszymi czynnościami. - Zwykłe umycie to wielki kłopot i zajmuje mi bardzo dużo czasu - opowiada. - Ale wie pan, gdyby ktoś cofnął czas, to niczego bym nie zmienił. W tej akcji znów włożyłbym nogę, aby "dziubnąć" piłkę do siatki, mimo że widziałem rzucającego się bramkarza rywali.
Ojciec spalił koszulkę
Małecki wierzy, że po pół roku gwóźdź zostanie wyjęty z kości i stopniowo rozpocznie rehabilitację i indywidualne treningi. Nie chce przewidywać terminu swojego powrotu na boisko, ale ma nadzieję, że stanie się to wiosną przyszłego roku.
Optymizm tonuje lekarz Wojciech Sznajder: - To bardzo skomplikowany uraz i gwóźdź w nodze może tkwić nawet przez dziewięć miesięcy. Kuba wróci do profesjonalnej piłki, ale nie szybciej niż za rok. Cały przyszły sezon też ma z głowy.
Tarasiewicz wierzy w Małeckiego: - Gdy miałem 17, 18 lat, też przez kilka lat ciągnęły się za mną różne kontuzje, miałem liczne przerwy. Kuba jest silny psychicznie, wróci do futbolu. On już swój limit pecha wyczerpał.
Sam piłkarz przyznaje: - Czytam w internecie, jak kibice podtrzymują mnie na duchu. Jeden napisał: "Kuba trzymaj się, Szymon Kołecki miał poważny uraz kręgosłupa, a później został mistrzem. Ty też jeszcze zagrasz". Pewnie, że marzę, aby wrócić do profesjonalnej piłki i wystąpić już w pierwszoligowym Śląsku. I wierzę, że tak się stanie. Ale najważniejsze, żeby to był Śląsk, bo to mój ukochany klub.
Gdy Małecki wybiegnie na boisko, jedna rzecz zmieni się na pewno - już nigdy nie zagra z numerem 13. Wcześniej zawsze tak jakoś wychodziło, że koledzy z drużyny szybciej brali swoje ulubione numery, a nikt nie chciał wziąć tego feralnego i został dla niego. Nie widział w tym żadnego problemu, nie był przesądny. Ale już jest. - Po spotkaniu z Unią tato wziął tę koszulkę i spalił - podkreśla.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wafel
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1073
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 19:40, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
tak jak cisse pewnie ma slabe kosci
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bubu
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: hen, daleko
|
Wysłany: Czw 12:22, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ty razem daje link do artykuły, ze wzgledu na to, ze przeplata sie z filmikami. 100 goli Piotra Reissa w polskiej ekstraklasie:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miś push-upek
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zza gór, zza lasów
|
Wysłany: Czw 15:56, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
mały hujek z kolejorza ;p ale setna bramka przedniej jakosci mu sie udala wczoraj
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
on
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 656
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:00, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
miś push-upek napisał: | mały hujek z kolejorza ;p ale setna bramka przedniej jakosci mu sie udala wczoraj |
sam jesteś mały hujek !
Piotr Reiss najlepszy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ale jurkowi podbrożnemu już nie dorówna ;( ;p;p
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bubu
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 716
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: hen, daleko
|
Wysłany: Czw 19:05, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Ja również lubie Piotrka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
on
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 656
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Czw 19:12, 10 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
zajebistego wolnego strzelił :p mimo, że mógł wcześniej na pustą bramkę trafić
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miś push-upek
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zza gór, zza lasów
|
Wysłany: Sob 0:28, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Pogoń Szczecin będzie grała rezerwami
Kolejny brazylijski zaciąg w Pogoni Szczecin nie zdał egzaminu. Zawodnicy z kraju kawy grali na polskich boiskach beznadziejnie. Nie wygrali żadnego meczu, dlatego wrócą do Brazylii. Zarząd klubu poinformował, że do końca sezonu w zespole będą grali zawodnicy z czwartoligowych rezerw.
Trener Bogusław Baniak jest tym załamany. "Jest do diabelski pomysł. Ci chłopcy spalą się psychicznie wychodząc na boisko i grając przeciwko Cracovii czy GKS-owi Bełchatów. Nie rozumiem takiego zagrania. Przecież jest jeszcze cień nadziei na uratowanie zespołu, dopóki mieliśmy szanse, powinniśmy walczyć" - żali się szkoleniowiec.
Podobnego zdania jest trener czwartoligowych rezerw Pogoni. "Zobaczymy, jak to się wszystko rozwinie. Ja słyszałem, że ci zawodnicy zostali zgłoszeni, ale nie słyszałem natomiast, aby wszyscy mieli od razu grać. Jeżeli to jest prawda, że ci młodzi chłopcy mają zastąpić Brazylijczyków, to myślę, że psychicznie nie wytrzymają takiego obciążenia. Szkoda, że w takim momencie ich nam się zabiera. Co innego gdyby to był wrzesień, ale nie maj - czerwiec, kiedy rozgrywki wchodzą w decydującą fazę i każdy punkt jest na wagę złota" - tłumaczy Sławomir Rafałowicz.
"Na tym nikt nie skorzysta. Jest to łańcuszek zdarzeń, który ma na celu kompromitację szczecińskiego środowiska. Rezerwy nie poradzą sobie w pierwszej lidze, juniorzy nie dadzą rady utrzymać IV ligi, a marzenia Roberta Dymkowskiego o mistrzostwie juniorów starszych również się nie zrealizują" - dodaje Baniak.
W pierwszej lidze mają zadebiutować Rafał Komar, Tomasz Burnejko, Damian Paliwoda, Robert Rawa, Przemysław Orłowski, Tomasz Rydzak, Wojciech Wójtowicz. Mają oni prawdopodobnie zastąpić Brazylijczyków, którzy ze względów oszczędnościowych pakują się i w najbliższym czasie wrócą do swojej ojczyzny.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miś push-upek
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zza gór, zza lasów
|
Wysłany: Pon 13:57, 21 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Gwiazdor Chelsea Londyn chce grać w USA
Odkąd David Beckham przeszedł do Los Angeles Galaxy, amerykańska liga stała się bardzo popularna wśród europejskich piłkarzy. Teraz do gry za oceanem przymierza się gwiazda Chelsea Londyn, Andrij Szewczenko. Ukrainiec zarabia 120 tysięcy funtów tygodniowo, więc nie robi tego dla pieniędzy, tylko szuka nowych wyzwań.
30-letni piłkarz jest zachwycony swoim pomysłem. "Naprawdę bardzo bym chciał zagrać w Major League Soccer. W zeszłym roku wziąłem udział w meczu towarzyskim z gwiazdami MLS. Zaprezentowali bardzo przyzwoity poziom. Piłka nożna gwałtownie rozwija się w USA i chcę być częścią tego procesu" - przyznał Andrij Szewczenko.
Ukrainiec przeszedł rok temu do Chelsea z AC Milan za 30 milionów euro. Ale tego sezonu nie może zaliczyć do udanych. "Ludzie zbyt dużo ode mnie oczekują. Nie w każdym sezonie udaje się strzelić po 30 goli. W tym strzeliłem 14, więc i tak nie jest źle" - powiedział Szewczenko.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wafel
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1073
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pon 14:03, 21 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
taaa, nie dla kasy. tylko wplywy z reklam w chuj wieksze
pilka nozna w usa - wyzwanie hheehhehheeh
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miś push-upek
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zza gór, zza lasów
|
Wysłany: Śro 23:26, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Polscy sędziowie piłkarscy chcą więcej zarabiać
Polscy sędziowie piłkarscy nie chcą być gorsi od swoich zachodnioeuropejskich kolegów po fachu i zakładają własne stowarzyszenie. Będą domagać się od Ekstraklasy przejścia na zawodowstwo i wyższych zarobków. "Łatwo nie będzie" - ostrzega ich Michał Listkiewicz, wciąż aktualny prezes PZPN.
Zarządzająca ligą Ekstraklasa SA ociąga się z wprowadzeniem w Polsce systemu zawodowego sędziowania. Profesjonalny arbiter więcej zarabia (nawet do 12 tys. zł brutto), ale poświęca się wyłącznie piłce. Pracuje pięć dni w tygodniu, jeśli nie gwiżdże na boisku, to szkoli siebie bądź innych. Przy zawodowstwie i wysokich zarobkach maleje też pokusa brania łapówek.
Zawodowi lub półzawodowi sędziowie są w większości zachodnich lig, ale też na Ukrainie czy w Rosji. Ekstraklasa chce zrobić z najlepszych polskich arbitrów zawodowców, ale na razie zasłania się brakiem pieniędzy na pensje, czeka też na pełne oczyszczenie środowiska po aferze korupcyjnej - pisze "Gazeta Wyborcza".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
miś push-upek
Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: zza gór, zza lasów
|
Wysłany: Pią 22:25, 15 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
We Francji i Włoszech mistrzów znaliśmy w okolicach Bożego Narodzenia. W Anglii napięcie opadło dwa mecze przed końcem sezonu. A w Hiszpanii biją się do dzisiaj
Szanse na mistrzostwo mają Real Madryt, Barcelona i Sevilla. W tej chwili tabela wygląda tak:
1. Real 37 73
2. Barcelona 37 73
3. Sevilla 37 71
W ostatniej kolejce zagrają: Gimnastic - Barcelona; Real Madryt - Mallorca; Sevilla - Villarreal. W pierwszej rundzie było tak:
Barcelona - Gimnastic 3:0
Mallorca - Real Madryt 0:1
Villarreal - Sevilla 0:0
Bilans bezpośrednich spotkań
Real - Barcelona 2:0 Barcelona - Real 3:3 Real
Real - Sevilla 3:2 Sevilla - Real 2:1 Sevilla
Barcelona - Sevilla 3:1 Sevilla - Barcelona 2:1 Barcelona
Kolejno: wynik I meczu, wynik II meczu, lepszy bilans.
Co da mistrzostwo Realowi?
1. Zwycięstwo z Mallorcą
2. Remis z Mallorcą, remis Barcelony (lepszy bilans bezpośrednich spotkań) i remis lub porażka Sevilli.
3. Porażka z Mallorcą, porażka Barcelony i remis lub porażka Sevilli.
Co da mistrzostwo Barcelonie?
1. Zwycięstwo z Gimnastic i remis Realu
2. Zwycięstwo z Gimnastic i porażka Realu
3. Remis z Gimnastic, porażka Realu. Nawet przy zwycięstwie Sevilli Katalończycy maja lepszy bilans bezpośrednich spotkań
Co da mistrzostwo Sevilli?
1. Zwycięstwo z Villarreal, porażka Barcelony i porażka Realu.
2. Zwycięstwo z Villarreal, porażka Barcelony i remis Realu (lepszy bilans bezpośrednich spotkań).
9 razy w historii Primera Division zdarzyło się, by przed ostatnią kolejką trzy zespoły miały szanse na mistrzostwo. Tylko raz trofeum zdobyła drużyna, która przed decydująca kolejką nie zajmowała pierwszego miejsca.
Sezon I II III
2006/2007 Real Madryt* Barcelona Sevilla
1999/2000 Deportivo La Coruna* Barcelona Real Saragossa
1983/1984 Athletic Bilbao* Real Madryt Barcelona
1981/1982 Real Sociedad* Barcelona Real Madryt
1971/1972 Real Madryt* Valencia Barcelona
1970/1971 Valencia* Barcelona Atletico Madryt
1952/1953 Barcelona* Real Madryt Valencia
1950/1951 Atletico Madryt* Sevilla Valencia
1949/1950 Atletico Madryt* Deportivo La Coruna Valencia
1946/1947 Athletic Bilbao Atletico Madryt Valencia*
Kolejno: Sezon, pierwsza drużyna przed ostatnią kolejką, druga drużyna przed ostatnią kolejką, trzecia drużyna przed ostatnią kolejką
* - mistrzowie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tarkens
Dołączył: 04 Mar 2006
Posty: 1644
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 22:45, 15 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
cudu nie bedzie
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|